poniedziałek, 22 czerwca 2015

Chapter 20.

- Harry usiądź. Wkurzasz mnie jak tak chodzisz przede mną w kółko. - powiedziałam zirytowana. Jesteśmy w szpitalu blisko godzinę. Zaraz po tym jak Nele zabrała karetkę my przyjechaliśmy tutaj i cały czas czekamy na jakieś wiadomości. Z tego co na razie się dowiedzieliśmy to to, że Nel się obudziła i robią jej teraz badania.
- Przepraszam. Po prostu nie umiem usiedzieć na miejscu. - usiadł obok mnie przecierając dłońmi twarz co jak się domyślam było gestem zdenerwowania jak i bezradności.
- Zależy ci na niej, prawda?
- Bardzo. - westchnął. - Wiem, że na początku byłaś negatywnie nastawiona do tego, że ja i Nel się spotykamy. Doskonale sobie zdaje sprawę z tego za kogo mnie ludzie uważają, ale tak nie jest. Bardzo zależy mi na Neli.
- Ja również wiem, że jej zależy na tobie. - uśmiechnęłam się do niego delikatnie. Mam tylko nadzieję, że ciąża nie popsuje ich relacji. Widać po nich, że czują coś do siebie. Nie chciałabym aby teraz się rozstali.
- Mam taką nadzieję. - wymieniliśmy się promiennymi uśmiechami i nie odezwaliśmy się już czekając, aż ktoś w końcu powie nam co z Nelą.
Od dłuższego czasu nikt nie wychodził z sali. Nie chcę wiedzieć co myśli teraz Harry. Ja z pewnością jestem spokojniejsza, bo jestem pewna, że to wydarzyło się przez ciążę. Chciałabym mu to powiedzieć i uspokoić choć trochę, jednak obiecałam Neli, że mu nie powiem i muszę dotrzymać słowa.
To czekanie było wykańczające. Gdy już powoli przysypiałam na krzesełku nagle z pokoju wyszedł lekarz. Razem z Harry'm poderwaliśmy się do pozycji stojącej patrząc wyczekująco na doktora.
- Zrobiliśmy już potrzebne badania. Możecie do niej wejść jak chcecie.  - nie czekając na nic od razu wbiegliśmy do pokoju.
- Nela! Tak się martwiliśmy! - krzyknęłam podbiegając do dziewczyny leżącej na środku pokoju. Mocno się do nie przytuliłam na co się zaśmiała.
- Wszystko jest ok. Nic mi nie jest. - jak zobaczyła, że za mną stoi Harry uśmiech momentalnie zszedł jej z twarzy.
- Nel, chyba już czas. Nie uważasz? - spytałam przenosząc wzrok za chłopaka. Westchnęła ciężko, ale pokiwała twierdząco głową.
- Na co już czas? - spytał zdezorientowany Harry.
- Nie powiedziałam ci od razu, bo bałam się twojej reakcji... - spuściła wzrok na dłonie, które zaczęły jej delikatnie drżeć. Pogłaskałam ja delikatnie po ramieniu by dodać jej otuchy. - Harry... Ja-a... Ja jestem w ciąży. - mówiąc to zamknęła oczy jakby bała się co zobaczy. Spojrzałam na Harry'ego. Stał w miejscu bez ruchu, jego oczy wyrażały nic innego jak zdziwienie i szok.
- Harry. - próbowałam przywrócić chłopaka z powrotem na ziemię. Otrząsnął się i w zdenerwowaniu przyłożył dłoń do czoła.
- Jak długo wiesz? - pytanie skierował do Nel. Dziewczyna jak na zawołanie otworzyła oczy i spojrzała na chłopaka.
- Od niedawna. Jesteś na mnie zły?
- Nie wiem co mam myśleć.
- Jeżeli nie chcesz tego dziecka ja to zrozumiem. - spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Przepraszam... Ja. Ja muszę sobie to wszystko... Przepraszam. - powiedział i szybko wyszedł z pokoju. To było dosyć dziwne zachowanie. Spojrzałam szybko na Nel, która zdążyła się rozpłakać.
- Nel. Nela proszę nie płacz. Będzie dobrze, zobaczysz. Harry cię zostawi. Jestem tego pewna.
- Skąd możesz to wiedzieć? - wyszlochała.
- Musisz mi zaufać. - uśmiechnęłam się do niej.
- Dziękuję, że jesteś. - przytuliła mnie mocno. Siedziałyśmy tak chwilę dopóki do sali nie wszedł lekarz.
- Na dzisiaj starczy już wizyt. Jutro niech pani przyjdzie. Koleżanka powinna być wtedy wypisana.
- Dobrze . Przyjdę jutro. Zabiorę cię do domu. Trzymaj się. Będzie dobrze. - Złożyłam przyjaciółce szybki pocałunek na czole i wyszła z pomieszczenia.
Musiałam do mieszkania wracać na nogach, ponieważ przyjechałam tu z Harry'm a on jak widać nie przejął się za bardzo tym, że nie mam czym wrócić. Robiło się już powoli ciemno. Mogłabym zamówić taksówkę, ale wychodząc z domu nie pomyślałam o tym by zabrać portfel.  Czekało mnie około 20 minut drogi. Mimo, że nie jest to dużo, to jednak bałam się trochę iść sama. Jestem w końcu w mieście, którego za dobrze nie znam. Na ulicach wciąż był duży ruch dzięki czemu czułam się trochę pewniej. Wiadomo, że jak jest dużo ludzi to raczej nic mi się nie stanie. Tak myślę.
Jestem w połowie drogi, przynajmniej tak mi się wydaje. Nie orientuję się w tym mieście jeszcze najlepiej. W tym czasie zdążyło zrobić się ciemno, co dodatkowo utrudnia mi rozeznanie się w otoczeniu. Mijając kolejne z kolei skrzyżowanie usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wystraszyłam się, ponieważ mógł to być znowu Max. Na szczęście to tylko Louis. Gdy odebrałam nie zdążyłam nawet się odezwać, bo ona zaczął krzyczeć do słuchawki:
- Gdzie ty jesteś? Byłem u ciebie w mieszkaniu i nikt mi nie otwierał.
- Louis, spokojnie. Byłam w szpitalu...
- Jak to w szpitalu?! Stało ci się coś?
- Daj mi dokończyć. - westchnęłam. - Byłam u Neli. Zemdlała i razem z Harry'm wezwaliśmy karetkę a potem do niej pojechaliśmy.
- Wracasz z Harry'm? Dzwoniłem do niego i nie odbiera.
-Nie, jak się dowiedział, że Nel jest w ciąży wyszedł i nie wrócił.
- Nel jest w ciąży?!
- Tak.
- To się porobiło... skoro nie wracasz z Harry'm to jak?
- Na nogach?
- Abigail! Nie możesz chodzić sama o tej godzinie sama! Powiedz mi gdzie jesteś. Przyjadę po ciebie.
- Nie. Jestem już nie daleko. Tak mi się wydaje... - ostatnie zdanie powiedziałam trochę ciszej, jednak nie wystarczająco by Louis tego nie usłyszał.
- Czyli nie wiesz jak wrócić? Abi! Jest późno, Michael w każdej chwili może cię dorwać, nie znasz drogi a mimo to idziesz na nogach. Naprawdę pogratulować ci rozumu to mało. Powiedz gdzie w tym momencie jesteś.
- Na skrzyżowaniu.
- Może dokładniej? - podałam mu ulicę przy której właśnie stałam a on odpowiedział, że mam się nigdzie nie ruszać, bo zaraz przyjedzie.
Stałam tak chwilę przy drodze czekając aż Louis podjedzie, jednak wcześniej stało się coś czego obawiałam się najbardziej.
- Witaj Abigail. - przede mną pojawił się nie kto inny jak Max. - Co za miłe spotkanie.
- Czego chcesz?
- Chyba powinnaś to wiedzieć.
- Zostaw mnie w spokoju. Co ja wam zrobiłam takiego? Mogliście mi nic nie mówić. Ja nawet nie chciałam nic wiedzieć.
- Jednak dowiedziałaś się. Nie ważne kto ci to powiedział.
- Michael kazał ci mnie znaleźć?
- Dokładnie. I teraz pójdziesz ze mną.
- Po co mi to mówił? Żeby mnie potem zabić?
- A co myślałaś, że cały czas chodziło o ciebie? Gówno prawda. Jemu tylko zależało na zemście a to, że jesteś jego córką ułatwiło mu sprawę.  Gdy pozbędzie się ciebie, będzie miał spokój z Tomem. - w moich oczach zaczęły zbierać się łzy.
- Nigdy się to wam nie uda! - krzyknęłam i zaczęłam uciekać. Słyszałam jak zaczął mnie wołać. Byłam pewna, że mnie goni. Próbowałam biec najszybciej jak tylko potrafiłam. Kondycje miałam taką sobie, ale pod wpływem adrenaliny dostałam przypływu energii. Gdy już myślałam, że udało mi się uciec zostałam powalona na ziemie mocnym uderzeniem w głowę. Później widziałam już tylko ciemność.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam w kolejnym rozdziale.
Myślałam, że uda mi się go napisać wcześniej, jednak dodaję go dopiero dzisiaj.
Dlaczego? Koniec tego roku szkolnego oficjalnie mogę nazwać najgorszym w moim życiu. Więcej pisać chyba nie muszę... Następny będzie NA PEWNO w tym tygodniu. Z racji, że nieoficjalnie zaczęły się już wakacje rozdziały będą 2 razy w tygodniu, nie wiem w jakie dnie, ale to się jeszcze ogarnie. 
Tak więc komentujcie, bo na pewno będzie tu się więcej działo. 
x

2 komentarze: