czwartek, 28 maja 2015

Chapter 19. Part. 2

W takich momentach najlepiej wrócić do czasów kiedy wszystko miało sens, kiedy nie przejmowało się niczym poza drobnostkami takimi jak otrzymanie szlabanu. Będąc małą dziewczynką byłam pozbawiona wszelkich problemów, niepotrzebnych stresujących sytuacji.
Ale czy jednak to było dla mnie dobre? No właśnie, tu chyba odpowiedzieć mogę tylko ja sama. Jestem idealny przykładem na to jak wszystko co było może się zmienić w jednej chwili. Czym sobie na zasłużyłam? Nie mam pojęcia. Jedno wiem na pewno, nikomu tego absolutnie nie życzę.
Chodząc po pobliskim parku, który na szczęście blisko kamienicy z której wyszłam, rozmyślałam nad całą sytuacją. Ciągle nie mogę złożyć tego w spójną całość. Ciągle wracam myślami do momentów, które wydarzyły się już w Londynie, zastanawiając się co by było gdyby coś potoczyło się inaczej. Nawet myślałam nad tym jak by było gdybym nie uciekła do Londynu. Czy mama i Tom powiedzieliby mi prawdę, czy ciągle żyłabym w kłamstwie. Czy dowiedziałabym się o tym co tak naprawdę robi Tom, kto jest moim prawdziwym ojcem? Ostatnio zdecydowanie za dużo rozmyślam.
Jeszcze jedna ważna sprawa. Louis. On pomimo tych wszystkich ostatnich wydarzeń jest największą zagadką. Teraz wiem, że nie spotkaliśmy się przez przypadek. Na samym początku go nie lubiłam. Jednak teraz mogę spokojnie powiedzieć, że się pomyliłam co do jego osoby. Miałam go za rozpieszczonego, pewnego siebie dupka, który myśli że wszystko mu można. Okazał się jednak całkiem normalnym, wrażliwym jednak ciągle pewnym siebie chłopakiem. Po jego dzisiejszych słowach nie mam pojęcia jak będą wyglądać teraz nasze relacje. Na pewno nie zamierzam go odtrącać, bo wiem że to byłoby najgorsze co mogłabym zrobić. Jednak nie jestem pewna czego on ode mnie oczekuje.
- Abi.- usłyszałam nagle za sobą głos Louis'a. Odwróciłam się i zobaczyłam go stojącego z widocznym wyraźnym współczuciem na twarzy. - Tom chce z tobą porozmawiać. Czuje się już lepiej.
- Moja mama ciągle tam jest?
- Tak. Ale jak chcesz to poproszę ją żeby wyszła.
- Nie. Dam radę. - uśmiechnęłam się delikatnie. Ta strona Louis'a zdecydowanie mnie oczarowała. Ruszyliśmy powoli do kamieniczki.
- Chcesz dzisiaj wrócić do Londynu? Pomyślałem , że będziesz chciała odpocząć trochę od tej całej sytuacji.
- Myślę, że to będzie chyba najlepsza opcja. Muszę sobie dać trochę czasu.
- Rozumiem. Wrócę z tobą. Tak będzie najbezpieczniej.
- A co z Nelą? Czy wszystko z nią w porządku?
- Tak. Nic jej nie jest. Powinna być teraz w drodze do Londynu z Harry'm.
- To dobrze. Martwiłam się o nią.
- Jej raczej nic nie groziło. Michael nie miał powodów żeby robić jej krzywdy. - chciałam już powiedzieć, że to nie ze względu na Michael'a lecz z powodu ciąży, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam przypominając sobie, że Nel chciała na razie zatrzymać to w tajemnicy.
W mieszkaniu panowała cisza. Zdziwiło mnie to, zwracając uwagę na to, że w środku były cztery osoby. Idąc za Louis'em doszłam do małego pokoju, gdzie na samy środku stało niewielkie łóżko a na nim poobijany Tom.
- Abi. - wyszeptał ledwo. Musiał się dopiero obudzić. Patrząc na to w jakim stanie się znajduje zrobiło mi się go szkoda. Pomimo wszystkich jego kłamstw ciągle jest dla mnie ważny. Był przy mnie w każdym trudnym momencie. Nie mogę go wykluczyć z powodu braku pokrewieństwa. Wiem, że był z pewnością najlepszym ojcem jaki mógł mi się przytrafić.
- Tato. - podeszłam szybko i od razu delikatnie wtuliłam się w jego tors.
- Przepraszam. Jest mi tak cholernie przykro. Nie chciałem wyrządzić Ci tyle krzywd. Zawsze chciałem dla ciebie jak najlepiej.
- Spokojnie. Nie będę Cie o nic oskarżać. Jednak chcę, żebyś mi wyjaśnij wszystko od początku do końca.
- Obiecuję, że wyjaśnię, ale jeszcze nie teraz.
- Rozumiem, gdy tylko będziesz gotowy to o tym porozmawiamy. Sama potrzebuję trochę odpoczynku. Jeszcze dzisiaj mam zamiar wrócić do Londynu z Louis'em. - Tom obdarzył Lou gniewnym wzrokiem.                                                                                                    
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - powiedział zdenerwowany
- Nie rozumiem dlaczego masz z tym problem. Wcześniej są kazałeś mu mnie pilnować.
- Nie chcę się teraz z tobą kłócić. Jak coś to dzwoń. - odpowiedziałam i od razu wyszłam z pokoju. Będąc przy drzwiach wejściowych usłyszałam rozmowę Louis'a z Tomem.
- Wiem. Obiecuję, że nic jej się nie stanie.
- Ostatnio też tak mówiłeś.
- Nie darowałbym sobie gdyby coś ponownie mogło jej się stać.
- Uważaj na nią.
- Na pewno będę. - przysłuchiwałam się ich rozmowie, gdy z salonu wyszła moja mama. Nie Nie zawracając uwagi na jej wołanie wyszłam. Na razie nie chcę z nią rozmawiać. Gdy tylko wszystko sobie na spokojnie przemyślę i trochę od tego odpocznę dam jej szansę na rozmowę. Wyszłam przed klatkę i czekałam aż Louis w końcu wyjdzie i będziemy mogli wrócić do Londynu.

Droga zajęła nam coś około dwóch godzin. Niby nie tak dużo, jednak byłam strasznie zmęczona. Z Louis'em podczas jazdy nie rozmawiałam za dużo. Wymieniliśmy między sobą może kilka zdań. Będąc już pod drzwiami do mieszkania byłam już tak wyczerpana, że nie wiedziałam już co się działo wokół mnie.
- Abi. Chcę żebyś wiedziała, że naprawdę chciałem dla ciebie dobrze.
- Louis, proszę skończ. Nie mam już siły o tym rozmawiać.
- Wiem, ale to wciąż nie daje mi spokoju.
- Słuchaj. Jestem tu, nic mi nie jest. Nie mam ci tego za złe. Mogłam bardziej uważać.
- To na pewno nie była twoja wina.
- Dobra. Koniec. nie ma tematu. Zapomnijmy.
- Dobrze. Skoro tak chcesz. - uśmiechnął się. Zbliżył się do mnie. Nie miałam pojęcia co chciał zrobić. Rozłożył delikatnie ramiona i przyciągnął mnie do siebie. Wtulił się w moją szyję. Zdezorientowana na początku nie odwzajemniłam ego gestu, lecz szybko objęłam go rękami w pasie i przyciągnęłam bliżej. Taki niby zwykły gest a wywołał w moim brzuchu przyjemne uczucie w brzuchu jakby przeleciało przez niego stado motyli. Po dłuższej chwili odsunęliśmy się odrobinę od siebie. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Kolor jego tęczówek był hipnotyzujący. Ciężko było oderwać  od nich wzrok. Przybliż twarz do mojej. Wystraszyłam się trochę, jednak nie odsunęłam się. Jego usta delikatnie musnęły mnie w policzek i zaraz potem odsunął się i ruszył w stronę drzwi od swojego mieszkania.
Stałam jeszcze chwilę na korytarzu ciągle czując na policzku jego usta.
Gdy już się w końcu udało mi się ogarnąć, otworzyłam drzwi od swojego mieszkania.
Weszłam do środka i nie zdążyłam nawet dobrze rozejrzeć się po pomieszczeniu, ponieważ nagle pojawiła się Nel z krzykiem.  Rzuciła się na mnie i przytuliła, chyba trochę za mocno.
- Jak dobrze, ze już jesteś. Tak się martwiłam. Ciesze się, ze wróciłaś.
- Spokojnie. Nic mi nie jest. Stoję tu i mam się dobrze.
- Gdy tylko się dowiedziałam od zmysłów odchodziłam. Tak bardzo się o ciebie bałam.
- Już dobrze. Jestem cała o zdrowa. A teraz możesz mnie puścić.
- Aaa... Tak, tak już. - odsunęła się. Mogłam jej się teraz dokładniej przyjrzeć. Nie wyglądała najlepiej.
- Nela? Wszystko jest w porządku? Nie za dobrze wyglądasz. Pamiętaj, że teraz nie możesz się zaniedbywać. - spojrzała na mnie karcąco.
- Harry jest w salonie. - szepnęła.
- Przepraszam. Powinnaś mu powiedzieć, Ma prawo wiedzieć. - spojrzała na mnie smutna. Wiem, że nie jest to łatwe, ale lepiej będzie jak mu w miarę szybko powie. Będzie mieć wtedy pewność czy Harry był wart jej uwagi.
- Powiem jak będę gotowa, obiecuję.
- Dobrze, ale nie zwlekaj za długo.
- Wiem, wiem. Nie musisz mnie pouczać.
- Po prostu chcę twojego dobra.
- Ok. koniec. Chodź pójdziemy coś zjeść. Jestem strasznie głodna! - jej słowa wywołały u nie nie mały uśmiech.

Siedzieliśmy w trójkę w salonie i oglądaliśmy jakąś komedię w telewizji. Nela co chwilę chodziła do kuchni, żeby znaleźć coś do przekąszenia. Dziwię się, że Harry jeszcze nic nie zauważył.
Usłyszałam nagle dzwonek mojego telefonu. Na ekranie pokazał się zastrzeżony numer. Wyszłam na balkon by odebrać.
- Ha-alo? - spytałam nie pewnie.
- Witaj Abigail. Tak się cieszę, że odebrałaś.
- Max?- poznałam po głosie. Jedye co mnie dziwiło to skąd miał mój numer. Przecież Louis dzisiaj mi go zmienił.
- Dokładnie tak. Dzwonię by powiadomić Cię, że Michael jest nieźle wkurwiony. Szykuje na ciebie coś gorszego. Tym razem Louis i Tom ci już nie pomogą.
- Co ja wam zrobiłam?
- Ty nic, ale wiesz zdecydowanie za dużo, a takie osoby musimy zlikwidować.
- Co?! Nie mo... - nie zdążyłam dokończyć, bo usłyszałam sygnał zakończenia rozmowy. Stałam przestraszona na balkonie dopóki nie usłyszałam przestraszonego Harry'ego.
- Abi! Dzwoń na pogotowie! - słysząc o co mnie prosi szybko wbiegłam z powrotem do salonu. To co zobaczyłam przeraziło mnie jeszcze bardziej.
Na podłodze leżała nieprzytomna Nela.

----------------------------------------------------------------------------
W końcu udało się go napisać!
Niby skończyłam rozdział wcześniej, ale nie był miałam jak go dodać, ponieważ miałam małe problemy z internetem w domu.
Ten rozdział jest trochę dłuższy niż pozostałe, więc mam nadzieję, że trochę udało mi się odpracować zaległości. Następny już wkrótce.

1 komentarz: