czwartek, 16 października 2014

Chapter 13. Part. 2.


- Tato to jest Louis Tomlinson, mój sąsiad. - powiedziałam, żeby przerwać ciszę.
- My się znamy.- powiedział spokojnie. CO?!
- Ale jak to? Skąd?- krzyknęłam. Ani tata ani Louis nie specjalnie chcą się tłumaczyć. Nela stała obok mnie równie zdziwiona co ja. - No dalej. Ktoś mi to wyjaśni? - dopytywałam.
- Emm... Kiedyś się spotkaliśmy już.- powiedział niepewnie Louis, jakby sam nie był pewny czy to prawda czy nie. Spojrzałam na niego pytająco, pokazując mu że nie specjalnie mnie to przekonało. Jednak nie chciał się wytłumaczyć tylko odwrócił wzrok i uniknął dalszej wypowiedzi. Spojrzałam na tatę, ale on chyba też nie miał zamiaru tłumaczyć się z tej całej sytuacji. Westchnęłam wracając do salonu, nie zwracałam uwagi na to czy reszta idzie za mną. Usiadłam na sofie spoglądając na resztę. Nikt się nie odzywał. W końcu zrezygnowana poszłam do swojego pokoju mając w zamiaru uniknięcia tej niezręcznej ciszy. Już nie ważne, że zostawiam tam kompletnie zdezorientowaną Nelę.
 Nie minęło zbyt wiele czasu a ktoś zapukał do moich drzwi, nie zdążyłam odpowiedzieć a ta osoba już pojawiła się w pomieszczeniu.
- Czego tu chcesz?- przewróciłam oczami widząc w drzwiach Louisa.
- Porozmawiać?- usiadł na łóżku bacznie mi się przyglądając.
- Jakoś wcześniej nie za bardzo chciałeś. - odpowiedziałam mu sarkazmem. Nic nie powiedział tylko przewrócił oczami.
- Nie bądź opryskliwa. Chcę to wszystko wytłumaczyć. - chyba nie jest pewny. Waha się, od razu to zauważyłam.
- No to mów. Chcę tylko wiedzieć skąd go znasz.
- Wiesz, że jestem z Doncaster, tak? To jest niedaleko Hatfield. Nawet bardzo blisko. Poznaliśmy się jak jeszcze tam mieszkałem. I tyle. - skończył. Zmrużyłam oczy nie będąc do końca pewna czy powiedział wszystko. Coś chyba jeszcze ukrywa.
- No ok. - odpowiedziałam niepewnie, ale Louis chyba nie zauważył bo uśmiechnął się do mnie.
- No to już wszystko sobie wyjaśniliśmy. Czyli teraz możemy rozmawiać już normalnie jak kumple? - spytał. Uśmiechnęłam się i pokiwałam twierdząco głową. Odwzajemnił uśmiech i wyciągnął w moją stronę ręce. na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech i od razu odwzajemniłam gest i przytuliłam go delikatnie. To niesamowite, że tak bardzo zmieniły się nasze stosunki do siebie. Ja nie jestem już jędzowata a on nie jest już taki zadufany w sobie.
Nagle usłyszeliśmy chrząknięcie za nami. Oderwaliśmy się od siebie i zobaczyliśmy mojego tatę opierającego się o framugę drzwi.
- Nie przeszkadzam? - chyba się wkurzył, tylko że teraz wygląda zabawnie nie jak wtedy gdy ostatni raz z nim rozmawiałam. Wtedy się go trochę bałam, mogłam się spodziewać wszystkiego, a teraz z tą podniesioną brwią i tym dziwnym wzrokiem, który w sumie nie wiem co oznaczał, złość, rozbawienia a może irytację.
- Ty zawsze wiesz, kiedy wejść, prawda?- wywróciłam oczami odsuwając się od Louisa. Chłopak natomiast wydawał się być ewidentnie rozbawiony tą sytuacją.
- Louis mogę Cię na chwilę prosić? Musimy pogadać w cztery oczy.- powiedział tata. Była bardzo poważny, chyba aż za bardzo. Mogę się chyba domyśleć o czym będą rozmawiać. Reakcja Louisa wywołała u mnie delikatny chichot. Po usłyszeniu słów mojego ojca momentalnie spoważniał, a później słysząc mój śmiech posłał mi karcący wzrok.
- Tato myślę, że...- nie dał mi dokończyć.
- Musimy porozmawiać Louis. - wysyczał. Chyba go zdenerwowałam, oby nie wyładował w żaden sposób złości na Louisie.
Wyszli z pokoju zostawiając mnie lekko przestraszoną. Nie spodziewałam się takiej reakcji ojca. On raczej się tak nie zachowuje, owszem lubi postawić na swoim, ale potrafi się opanować.
Chwilę po ich wyjściu do pokoju weszła Nela.
- Czy wiesz o co tu w ogóle chodzi?- spytała nie dając mi nic powiedzieć.
- Sama się już w tym gubię. - westchnęłam siadając na łóżku.
- Dobra nie ważne. Mam nadzieję, że Louis nie sprowokował w żaden sposób twojego ojca. - zaśmiała się, natomiast mi nie było do śmiechu. Dla mojego ojca nawet ten PRZYJAZNY uścisk był za dużym posunięciem ze strony Louisa. - Nie mów? Co zrobił?
- Nic nie zrobił. Tylko mnie przytulił. - powiedziałam cicho.
- Na oczach ojca? Ma przerąbane. - usiadł obok mnie i w tym samym momencie drzwi do pokoju ponownie się otworzyły. Do środka wszedł Louis.
- Abi spakuj kilka potrzebnych rzeczy. Jak najszybciej. - powiedział i wyszedł. Spojrzałam zdezorientowana na Nelę a ona na mnie. Uniosłam brwi i natychmiast nie myśląc wybiegłam za nim z pokoju.
- Po co mam się pakować? O co ci chodzi?
- Nie gadaj tylko się pakuj. Idę do siebie zaraz tu wrócę i masz być gotowa.
- Nie możesz wychodzić dopóki chłopcy nie wrócą. - palnęłam myśląc, że to jakoś go tu zatrzyma.
- Liam dzwonił i powiedział, że mają już Katy i za niedługo wrócą.
- I ty mi to tak po prostu mówisz!
- Idź się pakować. Proszę.- był bardzo spokojny.
- Po co? - spytałam ponownie.
- Jedziemy do Birmingham.

---------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, ze dopiero dzisiaj, ale po prostu nie miałam czasu skończyć.
A więc jak rozdział? Podoba się ?
Mam taką nadzieję. Następny oczywiście w przyszłym tygodniu.
A no i chcę jeszcze dodać, że na drugim blogu niedawno też pojawił się rozdział, ale chyba nikt tego nie zauważył, bo nie mam żadnego komentarza a o wyświetleniach to już wspominać nie chcę, jest ich strasznie mało. Tak więc wpadnijcie tez -> TUTAJ!

1 komentarz:

  1. Boże moje serce się raduje, jednakże CZEMU TAKI KRÓTKI JA SIĘ PYTAM?! HMM...
    W końcu się przytulili więc coraz bardziej ich do sb ciągnie :D i się cieszę :D
    I co się do choinki stało? Jej ojciec przyjeżdza, rozmawia z Lou i potem Ab ma się pakować i jechać z Lou do Birmingham?! What the fuck?!
    No nic czekam na następny i proszę kochanieńka dodaj go szybko i żeby był dłuugii... Plose
    A więc weeeny ;*
    Buziaki ;*
    A.

    OdpowiedzUsuń