poniedziałek, 9 czerwca 2014

Chapter 6.

                                                          ----- Perspektywa Louis'a -----

      Nie rozumiem jak mogłem się nie zorientować. Teraz mam szansę się zemścić. Łatwo nie będzie, ale wiem ,że mi się uda. Ja zawsze jak czegoś chcę to to dostaję. Tym razem na pewno nie odpuszczę. Za dużo by mnie to kosztowało. Jeszcze tego pożałuje. Jaka szkoda, że się nawet   tego nie domyśla. Ta zemsta to będzie dla mnie czysta przyjemność. Czas wprowadzić plan w życie.

                                                          ----- Perspektywa Abigail -----

Nela wróciła do domu chwilę po mnie. Wyjaśniłyśmy sobie wszystko a potem poinformowała mnie o tym, że moi rodzice kilka dni temu zaczęli mnie szukać. Wie o tym od swojej mamy, która na szczęście zgodziła się nic nie mówić im o tym gdzie teraz jestem. Podobno zaczęli coś podejrzewać jak dowiedzieli się, że Nel jest w Londynie, bo wiedzieli że chciałam tu zawsze mieszkać, jednak pani Shine nakłamała im, że mnie z nią nie ma.
Ponownie wylądowałyśmy przed telewizorem oglądając jakieś głupie i nudne seriale.
- Jesteś na dzisiaj umówiona z Harry'm?- spytałam chociaż szczerze mnie to nie obchodziło, ale chciałam poruszyć jakikolwiek temat by zabić nudę.
- Tak. Nie sądziłam, że tak szybko kogoś tutaj znajdę.- wzdycha. Widać, że się zakochała. Tylko pytanie czy we właściwym chłopaku.
- Szczerze ja też.- zaśmiałam się na co oberwałam poduszką w ramię.
- Bardzo śmieszne. Zobaczymy jak tobie pójdzie.
- W czym? Ja nikogo na razie nie szukam.
- Jak tam chcesz... Dobra ja się zbieram. Zaraz przyjdzie Harry.- cała w skowronkach pobiegła do swojego pokoju, a ja nadal siedzę z pilotem w ręce i przeglądam bez żadnego sensu kanały w telewizji. Po chwili trafiłam na jakiś film, który się całkiem dobrze zapowiadał. kilka minut później zadzwonił dzwonek.
- To do mnie!! - krzyknęłam Nela.
- Wiesz. Raczej się domyśliłam.- odpowiedziałam. Czy ona mam mnie za idiotkę.
- Otworzysz?
- Jasne, czemu nie...- westchnęłam ciężko podnosząc się z kanapy. Otworzyłam niechętnie drzwi.
- Cześć Harry.- uśmiechnęłam się. Mimo, że nie miałam okazji z nim jeszcze dobrze porozmawiać to wydaje się raczej miły, pomijając to, że przyjaźni się z Louisem.
- Hej Abi. Jest Nela?
- Taa, jest w łazience. Może lepiej wejdź, bo może jej to jeszcze troszkę zejść.- ustąpiłam mu w przejściu do mieszkania. Powoli mnie wyminął i wszedł do salonu.
- Nela! Harry czeka!- krzyknęłam podchodząc do drzwi łazienki. Już miałam je otwierać, ale Nel była pierwsza i gdyby w porę nie zareagowała oberwałabym nimi w twarz.
- Uważaj! - krzyknęłam lekko chwiejąc się na nogach.
- Boże! Przepraszam Abi.- przytrzymał mnie za ramiona.
- Dobra idź. Harry czeka. - poszłam do swojego pokoju.
- Pa!- krzyknęła. Nie odpowiedziałam. Usiadłam na łóżku i zaczęłam klikać coś na telefonie.Gdy już przejrzałam wszystko co tylko się dało leżałam bezczynnie wpatrując się w sufit. To czas, żeby sobie wszystko uporządkować. Tak strasznie się boję, że rodzice mnie znajdą. Nie mam zamiaru wracać do Hatfield. W Londynie jest inaczej. Ciekawiej, zawsze się coś dzieje. W moim rodzinnym mieście nigdy nie wiedziałam co ze sobą zrobić. I jeszcze te ciągłe zakazy... nigdy tam nie wrócę. Nagle z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do drzwi o mało nie wywalając się po drodze. Otworzyłam drzwi.
- Louis? Czego chcesz?- spojrzałam z podniesioną brwią. On jest ostatnią osobą jaką chciałabym tu widzieć.
- Spodziewałem się milszego powitania. - odpowiedział rozbawiony.
- Po co przyszedłeś?
- Abi. Zrozum chcę mieć dobre kontakty z sąsiadami. A ty mi to utrudniasz. Ja po prostu chcę się zakumplować. Nie wiem za co mnie tak nienawidzisz, ale proszę daj mi szansę.
- Nie wiedzę powodów dla których miałabym to zrobić. - skrzyżowałam ręce na piersi.
- Po prostu porozmawiajmy. Proszę.- uśmiechnął się. Ale nie tak jak zawsze, teraz to jest szczery uśmiech. Wierzyć mu? Mogę spróbować... Chyba...
- No ok. Wchodź.- westchnęłam. Rozpromienił się na moje słowa. Wszedł do środka i usiadł przy wyspie w kuchni. - Coś do picia?- spytałam otwierając lodówkę.
- Soku jeżeli masz. - oparł się o blat i wpatrywał się we mnie. Troszkę mnie to speszyło, ale udawałam że nie zwracam na to uwagi. Wyciągnęłam sok pomarańczowy i szklanki i położyłam je na blacie tuż obok jego rąk.
- No więc o czym chcesz rozmawiać?-  spytałam siadając obok niego.
- Może zacznijmy od opowiedzenia coś o sobie.- zaproponował. W sumie to dobry pomysł. Może nie jest taki za jakiego go uważam.
- To co chcesz wiedzieć?
- Może... Skąd jesteś?
- Hatfield. A ty?
- Doncaster. Dosyć blisko siebie mieszkaliśmy.
- Jak widać.- rzeczywiście Doncaster nie jest daleko.- Kolejne pytanie?
- Opowiedz coś o swojej rodzinie.
- Nie ma co mówić... - nie jestem za specjalnie zadowolona z tego pytania. Wiedziałam, że takie zada ale nie chcę na nie odpowiadać.
- Masz rodzeństwo?
- Nie.
- A rodzice?
- Nie chcę o nich rozmawiać.
- W ten sposób do niczego nie dojdziemy. Musisz mi coś o sobie opowiedzieć.
- Nic nie muszę! Zrozum, że nie chcę o tym gadać!
- Nie krzycz. Po prostu próbuję się czegoś o tobie dowiedzieć.
- Ale nie poruszaj tematu moich rodziców!- podniosłam się z krzesełka.
- Dlaczego?
- Kurwa czy ty nie rozumiesz?!
-Najwidoczniej nie.
- Mam tego dość, wyjdź!
- Nie.
- Wyjdź!!
- Nie.
- Posłuchaj... Nie będę...- nie dał mi skończyć,  gdyż wpił się w moje usta. Na początku byłam zdezorientowana, lecz potem zaczęłam się wyrywać. To tylko go bardziej nakręciło i zaczął mocniej napierać swoimi ustami na moje. Miałam mętlik w głowie. Niby chciałam to przerwać, ale o tak bosko całuje. Nic nie mogłam poradzić na to, że go odwzajemniam. Chwycił mnie dłońmi w biodrach i przyciągnął tak, że stałam pomiędzy jego nogami. Po chwili sam wstał i podniósł mnie tak, że oplotłam go nogami wokół bioder. Pocałunkami zaczął schodzić na moją szyję. - Co-o... Ty.. R-robisz?- wysapałam prosto do jego ucha. Odpowiedział mi wessaniem się w mój obojczyk, co skomentowałam lekkim jęknięciem. Wiem, że robi mi malinkę, ale teraz mam to gdzieś, bo jest tym tak nieziemsko dobry. Gdy skończył ponownie wpił się w moje usta i podtrzymując mnie na rekach zaniósł mnie do sypialni. Położył powoli na łóżku ciągle zachłannie całując. Powoli brakowało mi tchu. Gdy już byłam w stanie zrobić wszystko on przerwał nasze pocałunki delikatnie się odsuwając. Zmrużyłam na niego oczy zdezorientowana.
- Wiedziałem, że tak na mnie zareagujesz.- odpowiedział z tym swoim uśmieszkiem.

-------------------------------------------------------------------------------------------------
Heeeeeeeeeej!
Udało mi się dodać jeszcze dzisiaj.
I jak podoba się?
Jak myślicie o co chodziło Louisowi?
Czy Abi zaczyna coś do niego czuć, czy to tylko nagły przypływ pożądania?
Powoli się wszystkiego dowiecie :D
Dzisiaj się troszkę rozpisałam, powiem szczerze że miał być nawet dłuższy, ale tak jakoś wyszło.
No cóż Mam nadzieję, że się podobał i że komy się jakieś pojawią.
Do natsępnego ( w poniedziałek ) :***

2 komentarze:

  1. A więc witam witam i o zdrowie pytam ;D
    Rozdział cudowny ;)
    O co Lou chodziło z tą zemstą i potem ten koniec.
    I tak Abi się zakochuje :D
    I znowu mi przerywasz w takim momencie.
    W takim razie do zoba w poniedziałek
    Weny ;*
    Buziaki:*
    A.

    OdpowiedzUsuń