wtorek, 27 maja 2014

Chapter 4.


- Nieprawda. Louis ma coś przynieść. Zaprosiłam go do nas.- jednak szczęśliwy dzień dla mnie nie istnieje... Nic nie mówiąc poszłam do swojego pokoju. Nawet nie mam zamiaru z niego wychodzić dopóki on będzie w moim salonie. Usiadłam sobie na łóżku wyciągając wcześniej kilka gazet które udało mi się kupić po drodze do domu. Podczas czytania udało mi się usłyszeć jak Louis wchodzi do mieszkania.
- Abi!! Chodź tu do nas!!- krzyczała Nela. Chyba już troszkę wypiła, a zdążyłam już nie raz podczas naszej przyjaźni zauważyć, że alkohol najlepiej na nią nie działa. Postanowiłam ją zignorować, bo tak najłatwiej ją spławić. Wróciłam do czytania tych jakże ciekawych artykułów, w których nie ma nic innego jak tylko jakieś głupie wywiady z przeróżnymi celebrytami, którzy w każdym mówią o tym samym. Jednak po chwili drzwi do mojego pokoju się uchyliły, a zza framugi wyłonił się Louis.
- Czemu do nas nie przyjdziesz?- spytał prosto z mostu. Szczery, arogancki, pewny siebie narcyz. Ciekawe jakie jeszcze ciekawe cechy skrywa?
- Nie mam ochoty siedzieć z tobą w jednym pomieszczeniu. Przykro mi.- uśmiechnęłam się sztucznie i wróciłam do czytania.
- Tak? A ja z tobą posiedzę bardzo chętnie.- podszedł powoli do moje łóżka.
- Mógłbyś wyjść z mojego pokoju? Nie chcę, żebyś tu przebywał.- syknęłam nie odrywając wzroku od gazety.
- Ale czemu od razu rozmawiasz z taką nienawiścią? Nie możesz być chociaż raz miła i spokojnie porozmawiać?- stanął nad moim łóżkiem wpatrując się we mnie.
- Nie rozumiesz, że cie nie lubię? Jesteś aż tak ślepy? Od początku mnie denerwujesz.- próbowałam brzmieć spokojnie, ale mi chyba nie wychodziło.
- Nie widzisz, że staram się być miły?
- To chyba dla ciebie nowość...- przewróciłam oczami. Zauważyłam, że irytowało go moje zachowanie i bardzo mnie to ucieszyło.
- Nie chcesz rozmawiać to ok nie będziemy. Tylko, żebyś potem tego nie żałowała.- powiedział już chyba lekko zdenerwowany i wyszedł z pokoju lekko trzaskając drzwiami. Zamknęłam gazetę i rzuciłam ją obok na łóżko. On to potrafi zepsuć humor.
   Jest już po północy a oni ciągle siedzą w salonie. Ile można pić? Nie dają mi spać, ponieważ co chwilę się śmieją albo coś krzyczą, brakuje tylko głośnej muzyki. Jakiś czas później usłyszałam puknie do drzwi. Niechętnie wstała z łóżka by je otworzyć.
- Abi.. Z-zrób co-oś z nim... Nie...e ma gdzie-e się podzia-ać.- za drzwiami stała, a przynajmniej ledwo trzymała się na nogach Nela. Wskazała chwiejnie na Louisa podpierającego się o ścianę, koło drzwi.
- A co ja mam zrobić? Niech idzie do domu.
- No weeeeź... Nie pamięta gdzie ma klucze.-
- Niech śpi na kanapie.- mógł tyle nie pić, może przynajmniej wiedziałby gdzie ma klucze.
- To chociaż daj mu jakiś koc i poduszkę. Dobranoc.- uśmiechnęła się i poszła do swojego pokoju.
- Chodź. Dam ci koc.- machnęłam na niego ręką. Wszedł chwiejnie za mną do pokoju. Otworzyłam szafę i próbowałam znaleźć jakiś koc. Gdy już się do nigo odwróciłam z kocem w ręce on smacznie spał sobie na moim łóżku. Westchnęłam ciężko i złapałam jedną z poduszek leżących na łóżku po czym poszłam do salonu.
  Obudziłam się z bólem w plecach. Musiałam krzywo spać. Jednak po chwili zauważyłam, że jestem w salonie na kanapie. Jęknęłam podnosząc się do siadu.
- Dzień dobry.- usłyszałam za plecami, aż podskoczyłam ze strachu. Odwróciłam się a tam nie kto inny jak Louis. - Wygodnie się spało?- nie mógł się powstrzymać od śmiechu.
- Bardzo, nawet nie wyobrażasz sobie jak.- odpowiedziałam sarkastycznie.
- Nie musiałaś tu spać.- ciągle powstrzymuję śmiech. Jego wargi tak śmiesznie drżą.
- A gdzie, skoro zająłeś moje łóżko?- spytałam unosząc brew. Zaśmiał się cicho podnoszą do ust szklankę z wodą.
- Na twoim łóżku zmieszczą się dwie osoby...
- I myślałeś, że będę z tobą spać?Śmieszne.- prychnęłam i wstałam z kanapy. W kuchni zaczęłam szykować sobie śniadanie.
- Wiesz chociaż gdzie jest Nela?- spytałam smarując chleb masłem.
- W swoim pokoju. Nie dziwię sie dlaczego jeszcze nie wyszła.- uśmiechnął się chytrze. Zrobiłam pytającą minę nie wiedzą o co mu chodzi. - Pewnie odsypia noc, w końcu Harry pewnie nie dał jej za dużo pospać.
- Dobrze już skończ. Nie chcę wiedzieć...- zarumieniłam się lekko. Mam tak zawsze jak poruszany jest ten temat. Louis widzą moje zakłopotanie zaśmiał się głośno.
- Dobra ja spadam. Do zobaczenia. - odłożył szklankę do zlewu i skierował się do drzwi.
- Oby nie... - mruknęłam cicho pod nosem.

----------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam!
Wiem, że rozdziały mają być w poniedziałki, ale mam straszne urwanie głowy i nie wyrabiam.
Rozdział krótki, ale mam nadzieję, że się podoba :)
O krótkie opinie na temat bloga, czy ci się podoba czy nie.
Proszę o komentarze :) 



2 komentarze:

  1. A więc pierwsza! ;D
    Rozdział jak zawsze genialny. Cudowny, boski wspaniały. O czymś zapomniałam?! ;D
    Nie musisz przepraszać. Sama mam zapierdziel. Od czwartku do poniedziałku byłam na wymianie i po postu chodzę zmulona teraz..
    Więc mam nadzieję, że zmieni się jej nastawienie do Lou tak od nienawiści do miłości. Aww jestem walnięta.
    Czekam na nn :*
    Weny kochana
    Buziaki;*
    A.

    OdpowiedzUsuń