Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Zaspanym krokiem poszłam do kuchni. Wypiłam szklankę zimnej wody, żeby się troszkę pobudzić. Niewiele później do pomieszczenia weszła zaspana Nela
- Hej mamy jakieś tabletki na ból głowy?- spytałam pocierając skronie.
- Poczekaj. Sprawdzę w pokoju.- wyszła na chwilę, by wrócić do mnie z paczką tabletek.
- Dzięki.- mruczę wyciągając dwie z środka.
- Spoko. Kac cię złapał?- pyta rozbawiona.
- Taa... Chyba tak. A ty piłaś coś wczoraj?
- Nie. Nie miałam okazji.- mówi a na jej twarzy pojawia się szeroki uśmiech i lekkie rumieńce na policzkach.
- Czy wczoraj wydarzyło się coś o czym nie wiem?- pytam podejrzliwie opróżniając powoli kolejną szklankę wody.
- Ehh... No bo... Ja i Harry... Wczoraj... No... przespaliśmy się. - powiedziała jąkając się. Gdy tylko to usłyszałam wyplułam cała wodę, którą miałam w buzi.
- Że co?! - krzyknęłam.
- Spokojnie.- zaczęła mnie uspokajać.
- Ale jak to się przespaliście?
- Wiesz, tego chyba ci tłumacz nie muszę...
- Dobrze wiesz o co mi chodzi... Dlaczego to zrobiłaś? Skąd wiesz czy on cię po prostu nie wykorzystał?
- Gdyby tak było to by się ze mną na dzisiaj nie umawiał.
- Wychodzicie dzisiaj razem?
- Tak. Zaprosił mnie do restauracji. Na randkę.- powiedziała cicho. Nigdy nie widziałam jej tak nieśmiałej. Chwilę siedziałyśmy cicho.
- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam, ale byłam w szoku.- w moim głosie było słychać skruchę.
- W porządku. A jak ci się gadało z Louisem? - spytała z wielkim uśmiechem. - Widziałam jak rozmawialiście a potem jak odprowadzał cię do naszego mieszkania.
- Nie wiem. Część rozmowy nie pamiętam. Nawet nie wiedziałam, że mnie tu przyprowadził.
- Przyprowadził? Haha, on cię tu wniósł!- zaczęła się śmiać.- Jak wychodziliście, nie sory jak on cię wynosił, to wyglądało to tak śmiesznie. Ty kompletnie nie wiedziałaś co się dzieje a on widocznie tym rozbawiony. Przy drzwiach zauważyłam, że mówiłaś mu coś na ucho a on wybuchnął śmiechem. Ale nie to mnie najbardziej zdziwiło... - chwyciła do ręki moją szklankę.
- A co?
- To, że długo nie wracał z naszego mieszkania. Nie było go prawię pół godziny, dopóki nie zauważyłam go z powrotem w kuchni w jego mieszkaniu.
- Muszę chyba z nim porozmawiać... - żałuję, że wczoraj tyle wypiłam. Najgorsze jest, że mogłam mu powiedzieć coś co może mi potem zaszkodzić. Bardzo potrzebował chwili luzu, ale chyba wczoraj przegięłam.
- Co masz zamiar dzisiaj robić?- pyta Nela. Właśnie, dobre pytanie. Zastanawiam się chwilę.
- Chyba pójdę poszukać jakiejś pracy. - fajnie by było gdyby się coś dla mnie znalazło, w końcu czymś muszę opłacać mieszkanie. Ciężko będzie, ale może przyjmą gdzieś zwykłą nastolatkę.
- No to w takim razie życzę powodzenia. Ja idę poszukać jakiegoś ubrania na dzisiaj. - cała w skowronkach weszła do swojego pokoju. Siedziałam w kuchni tak jeszcze chwilę, aż w końcu poszłam do swojego pokoju się jakoś ogarnąć. Wyciągnęłam pierwsze lepsze spodnie i czarną koszulkę z jakimś napisem. W łazience nie siedziałam długo, chociaż po wstaniu nie wyglądałam za ciekawie.
- Nela! Ja wychodzę, klucze mam jak coś, ale telefonu nie. - krzyknęłam otwierając drzwi. Czy wspominałam już, że szczęście mi nie dopisuje? Tak? To przypominam. W korytarzu spotkałam oczywiście pana "jestem pewny siebie".
- Kogo to moje oczy widzą? Wyspana?- pyta uśmiechając się szeroko.
- Nie.- odpowiadam krótko.
- Aha. Czyli znowu wracamy do punktu wyjścia?
- A w ogóle z niego wyszliśmy?- pytam a moja brew automatycznie unosi się do góry.
- No wczoraj nie zachowywałaś się tak jak teraz.
- To może mnie oświecisz? Bo tak się składa, że akurat nic nie pamiętam.
- Wcale ci się nie dziwię. Nawet do mieszkania o własnych nogach nie doszłaś.- zaczął się śmiać, na co ja wywróciłam oczami. - Gdy się napijesz potrafisz dużo gadać i można się dużo o tobie dowiedzieć.
- A mogę wiedzieć co ci powiedziałam?
- Nie, to będzie taka moja słodka tajemnica. Ale powiem ci, że byłaś wtedy jeszcze bardziej uparta.
- W jakim sensie?- ciekawe co zrobiłam...
- Jak cie zaniosłem do pokoju, trzymałaś mnie ciągle za rękę i powiedziałaś, że nie wyjdę tąd dopóki ty nie zaśniesz. Nie miałem nawet szans się z tobą sprzeczać.- ten jego uśmiech jest dobijający. Nie wierzę, że coś takiego zrobiłam, musiałam być naprawdę nawalona skoro byłam zdolna do takich rzeczy.
- Nie ciesz się tak. Przemawiał przeze mnie alkohol.
- Wmawiaj sobie. Pijani mówią zawsze to co myślą.
- Czy ty zawsze znajdziesz argument, który daje ci decydujące zdanie?
- Wychodzi na to, że tak.- dupek.
- Dobra. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Idę. Cześć.
- A gdzie idziesz? Mogę cię podrzucić.
- Nie dzięki. W sumie nie wiem gdzie idę.
- Jak mozna nie wiedzieć?
- Normalnie. Idę szukać jakiejś pracy. - jak on mnie irytuje. Po prostu niech sobie odpuści.
- Jak chcesz mogę ci potowarzyszyć.- i znowu ten uśmiech.
- Nie, dzięki. Poradzę sobie.- zaczęłam schodzić ze schodów. Oczywiście on ruszył za mną - Możesz po prostu dać mi święty spokój?- zapytałam odwracając się do niego.
- Nie.- odpowiedział patrząc w moje oczy.
- Dlaczego?
- Zaintrygowałaś mi.- Ja już nic nie ogarniam.
- Co?- szok był wyczuwalny w moim głosie.
- Wczorajsza impreza była inna niż pozostałe na których byłem.
- Przepraszam jeżeli ci ją zepsułam.- powróciłam do schodzenia w dół, ale chwycił moja rękę i odwrócił mnie z powrotem w swoją stronę
- Nie. Właśnie była inna w pozytywnym sensie. Pierwszy raz musiałem się postarać, żeby dziewczyna ze mną rozmawiała.
- W takim razie staraj się dalej, bo ja w dalszym ciągu nie chcę z tobą rozmawiać. Do widzenia.- w końcu udało mi się wyjść z kamienicy. Nie wiedziałam gdzie iść, ale nie myśląc o tym za bardzo skierowałam się w stronę dość ruchliwej drogi.
----- Kilka godzin później -----
Zadowolona wróciłam do mieszkania. Już pierwszego dnia udało mi się znaleźć pracę. Co prawda tylko w małej kawiarence, ale zawsze coś.
Otwieram drzwi z myślą, że będę mieć dzisiaj mieszkanie dla siebie. Ale jak to mówią, nadzieja matką głupich. U mnie w tym wypadku można stwierdzić już tępotę.
W salonie na kanapie siedzą Nela z Harry'm. Przytulają się i patrzą na telewizor.
- Hej.- powiedziałam kładąc torbę na blacie w kuchni. Obrócili jednocześnie głowy w moją stronę jak zsychronizowani.
- Hej.- krzyknęła Nela.- Jak szukanie pracy?
- Znalazłam.- uśmiechnęłam się do niej.
- Na serio? Tak się cieszę!- wstała z kanapy i podbiegła do mnie rzucając mi się na szyję.
- No, już wystarczy. Udusisz mnie. - zachichotałam. Ten dzień jest naprawdę cudowny w porównaniu do tych w ostatnich tygodniu. Chyba już nic nie popsuje mi tego dobrego humoru.
- Super! Trzeba to oblać.- krzyknęła wesoło.
- Nela... Jutro idę pierwszy dzień do pracy... A po za tym nie mamy czym.- nie mam ochoty dwa dni z rzędu walczyć z kacem.
- Nieprawda. Louis ma coś przynieść. Zaprosiłam go do nas.- jednak szczęśliwy dzień dla mnie nie istnieje...
----------------------------------------------------------------------------------------------
Heeeej!
Przybywam z nowy rozdziałem! Jak się podoba?
Domyślam się, że i tak nie będzie komów, ale nie zaszkodzi zapytać, co nie? :)
Przepraszam, że dodałam go tak późno, ale dzisiaj miałam ciężki dzień. Wycieczka do Oświęcimia, potem uzupełnianie prasówek a potem musiałam jeszcze przepisać ten cały rozdział. Ehhh... No ale mam nadzieję, że się opłacało :)
Następny oczywiście w poniedziałek. Wcześniej nie dam rady dodać, bo jeszcze zmuszają mnie do napisania 17 na tego drugiego tak więc...
Dobra troszeczkę się rozpisałam, ale to chyba dobrze, dobra koniec
Do następnego!! :D
A więc PIERWSZA bitches :P
OdpowiedzUsuńJak to nie będzie komów. O mnie to już zapomniałaś?! Dobra zapamiętam to sobie! ;D nie no zgrywam się. I tak Cię Kocham:*
Rozdział zarąbisty, cudowny po prostu, dużo smiechu i przez cały rozdział nie schodził mi uśmiech z ryjka :D Jaka ona cięta na mojego Lou oj no nie ładnie. Ale Lou skarbeczku staraj się ciasteczko Ty moje. Dobra kończe bo głupoty gadam.
Czekam jak zawsze na nn i na 17 na tamtym więc see ya skarbeczku :*
Buziaki ;*
A.
SUUUUUPEEER :D zresztą i tak już go czytałam :DD
OdpowiedzUsuńHahaha tak pamiętam, już mi więcej zeszytu nie zabierzesz :P
OdpowiedzUsuńNastępny już jest tajemnicą :D huehuehue